W środę wieczorem na specjalnej konferencji prasowej Donald Trump poinformował o podpisaniu rozporządzenia dotyczącego ceł wzajemnych na towary importowane z niemal wszystkich państw świata. Cła USA na Chiny będą wynosić 34 proc., Unię Europejską 20 proc. (w tym na Polskę), Japonię 24 proc., Indie 26 proc., Koreę Południową 25 proc., Tajlandię 36 proc., Szwajcarię 31 proc., Tajwan 32 proc., Wietnam 46 proc. a Indonezję 32 proc. Dodadkowo nałożono 25 proc. cła na wszystkie wyprodukowane za granicą samochody. Prezydent USA określił 2 kwietnia "Dniem wyzwolenia Ameryki". Jak oświadczył Donald Trump: "Mamy bardzo dobre wiadomości, masa dobrych rzeczy się dzieje dla naszego kraju. To jest "Dzień Wyzwolenia", czekaliśmy na niego długo, na zawsze zostanie zapamiętany jako dzień, w którym amerykański przemysł się odrodził. Zagraniczni liderzy, oszuści, kradli pracę, byliśmy wykorzystywani przez dekady. To się kończy. Za chwilę podpiszę historyczny dekret wykonawczy, wprowadzający wzajemne cła na kraje na całym świecie. ". Ale czy tak się właśnie stanie?
Zgodnie z głównym założeniem planu, podstawowe 10 proc. taryfy na produkty ze wszystkich państw świata, weszły w życie 5 kwietnia 2025 r. Tym samym pierwsza część planu, który został przedstawiony w trakcie środowej konferencji Donalda Trumpa, stała się rzeczywistością. W czwartek odczuła je boleśnie nowojorska giełda - spółki notowane na Wall Street straciły ponad trzy biliony dolarów wartości rynkowej. Był to najgorszy dzień na giełdzie od czasu pandemii COVID-19 w 2020 roku. Znacznie gorzej było w piątek. Notowania na Wall Street zakończył się jeszcze większymi spadkami niż w czwartek. Tylko w ciągu dwóch dni notowane tam spółki straciły na wartości 6,4 biliona dolarów, bijąc dotychczasowy rekord z 11-12 marca 2020 r. (początek pandemii Covid-19), o 2 biliony dolarów. Co ciekawe, jeden z największych spadków odnotowała Tesla Elona Muska (-10,4 proc.). Prezes Rezerwy Federalnej Jerome Powell oświadczył, że efekty gospodarcze ceł mogą być silniejsze niż przewidywano, a skutkami będzie m.in. wyższa inflacja i wolniejszy wzrost.
Jednym z pierwszych efektów ceł Donalda Trumpa może być m.in. wzrost cen iPhone'ów dla obywateli USA. Pomimo tego, że ich producentem jest amerykańska firma Apple Inc., są one w większości aktualnie produkowane w Chinach (na które prezydent USA nałożył 34 proc. cła) oraz w Indiach (26 proc. cła). Z kolei koncern Coop Danmark, właściciel ponad 900 sklepów spożywczych w Danii, zapowiedział, że wkrótce na produktach z USA, które zdrożały z powodu wojny handlowej, pojawią się specjalne etykiety. Ma to "wyjaśnić klientom, dlaczego nagle ich cena wzrosła". Eksperci ostrzegają, że cła wprowadzone przez Donalda Trumpa mogą doprowadzić do spowolnienia gospodarczego i recesji. Co ciekawe, na liście opublikowanej przez Biały Dom nie znalazła się Federacja Rosyjska.
Niestety to dopiero początek tego, co będziemy mogli zaobserwować w najbliższych dniach. Chiny już zapowiedziały nałożenie ceł odwetowych w wysokości 34% na cały import ze Stanów Zjednoczonych. Wejdą one w życie 10 kwietnia. Odpowiedź szykuje również Unia Europejska. Jak oświadczyła w czwartek nad ranem przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen "Kończymy pierwszy pakiet środków zaradczych w odpowiedzi na cła USA na stal, przygotujemy kolejne, by chronić nasze interesy". Są również i tacy, którzy próbują negocjować z administracją Trumpa. Jak poinformował amerykański prezydent "Wietnam chce obniżyć swoje cła do zera, jeśli uda mu się dojść do porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi. Podziękowałem mu w imieniu naszego kraju i powiedziałem, że z niecierpliwością czekam na spotkanie w niedalekiej przyszłości". Odbyła się już nawet dwustronna rozmowa telefoniczna z To Lamem, Sekretarzem Generalnym Komunistycznej Partii Wietnamu. Z kolei w poniedziałek w Białym Domu pojawi się premier Izraela Benjamin Netanjahu. Ma negocjować zniesienie ceł wobec jego kraju, które zgodnie z "tabelą Trumpa" wyniosły 17 %.
Dużym wstrząsem dla światowej gospodarki będzie także przyszły tydzień. W środę 9 kwietnia wdrożone mają zostać dodatkowe cła na towary z 57 państw posiadających nadwyżkę w handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi. Jak wyliczył instytut badawczy Yale Budget Lab, jeśli wszystkie nowe cła faktycznie wejdą w życie, nowa średnia stawka celna USA wzrośnie z 2,2 do ponad 22 proc. i będzie najwyższa od ponad stulecia. W efekcie cła będą wyższe nawet od tych, wprowadzonych przez ustawę w 1930 r. w reakcji na wielki kryzys. Wspomniane cła do dziś są uznawane przez historyków za jeden z powodów długiego trwania światowego kryzysu. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, szykujmy się na mocne spowolnienie gospodarcze, a być może i recesję. Jak wskazują ekonomiści, szanse na nią wzrosły właśnie o 60 proc. Wojna handlowa dopiero się zaczyna, a konsumenci odczują ją najbardziej.
Aktualności ze świata
Głowa Stolicy Apostolskiej zmarła w poniedziałek nad ranem w wieku 88 lat.
WięcejDo wydarzenia doszło w tle rosyjsko-amerykańskich rozmów pokojowych.
WięcejBilans ofiar może przekroczyć nawet 10 tys. osób. W wielu miejscach nadal trwa akcja ratownicza.
WięcejWczorajsze rozmowy w Dżuddzie przyniosły nieoczekiwany skutek. Teraz ruch należy do Federacji Rosyjskiej.
WięcejAktualności z Polski
Jeszcze rok temu ten scenariusz wydawał się nieraealny. Dziś jest to coraz częściej pojawiające się pytanie w polskich mediach.
WięcejW poniedziałek podpisano kontrakt ze stroną amerykańską, opiewający na kwotę ponad 2 mld dolarów.
WięcejDziś w Sejmie Prezes Rady Ministrów przedstawił informacje na temat sytuacji międzynarodowej i bezpieczeństwa Polski.
WięcejDo wyborów prezydenckich już tylko 114 dni!
Więcej