We wtorek - 8 kwietnia - polskie media obiegła informacja, że po 3 latach wojska amerykańskie opuszczają Jasionkę. Wiadomość ta została potwierdzona przez polskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Zdaniem Amerykanów "to część szerszej strategii optymalizacji amerykańskich operacji wojskowych, poprawy poziomu wsparcia dla sojuszników i partnerów, a także zwiększenia efektywności". Jednak czy wycofanie się z najbardziej newralgicznego portu lotniczego w Polsce, a zarazem kluczowego hubu z perspektywy ukraińskiego frontu, faktycznie można nazwać "poprawą poziomu wsparcia dla sojuszników"? Przyjrzyjmy się tej sprawie.
Pierwotnie decyzja dot. lotniska w Jasionce miała zapaść na ubiegłorocznym szczycie NATO w Waszyngtonie. Jak poinformował premier Donald Tusk: "To nie jest żadne zaskoczenie, Amerykanie nas o tym uprzedzali i zapewniali, że żołnierze, którzy będą wycofani z okolic Rzeszowa i z Jasionki, będą nadal stacjonowali w Polsce i że nie oznacza to w żaden sposób redukcji sił amerykańskich w Polsce czy w Europie".
Również polskie MON zapewnia, że amerykańskie wojska nie wycofują się z Polski, a w najbliższych dniach będziemy mieli jedynie do czynienia z relokacją poddziałów, które trafią teraz do innych części naszego kraju. Do których dokładnie? Tego nie wiemy. Jak stwierdził gen. Christopher Donahue, dowodzący armią USA w Europie i Afryce: "Ze względu na potrzebę utrzymania bezpieczeństwa operacyjnego nie możemy podać szczegółowych informacji o tym, kiedy i dokąd zostanie przeniesiony sprzęt z Jasionki pod Rzeszowem. Polska jest wspaniałym gospodarzem.
W ciągu ostatnich kilku lat przenieśliśmy się jednak do stałych obiektów w tym kraju. Po trzech latach w Jasionce jest to okazja, aby dostosować rozmiar naszej obecności i zaoszczędzić amerykańskim podatnikom dziesiątki milionów dolarów rocznie". I tu dochodzimy do kluczowej kwestii - żołnierze amerykańscy z jednej strony mają pozostać w Polsce, a z drugiej na tej decyzji zaoszczędzić mają tamtejsi podatnicy. Te dwa elementy nie do końca ze sobą współgrają. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę nieoficjalne informacje amerykańskiej stacji NBC News.
Powołując się na wypowiedzi 6 amerykańskich i europejskich urzędników przekazała ona wczoraj, że "Ministerstwo obrony USA rozważa wycofanie nawet 10 tys. żołnierzy z Europy Wschodniej. Dyskusje dotyczą redukcji wojsk USA stacjonujących w Rumunii i Polsce. Liczby są nadal omawiane, ale propozycja może obejmować usunięcie nawet połowy sił wysłanych przez Bidena". Dla porównania warto podkreślić, że aktualnie w Europie stacjonuje 84 tys. amerykańskich żołnierzy, w tym w Polsce około 10 tys., w Niemczech – 37 tys., we Włoszech – 13 tys., a we wspomnianej Rumunii - 1,5 tys. Administracja Trumpa oczekuje, że od teraz to europejscy sojusznicy wezmą na siebie większą odpowiedzialność za obronę kontynentu, zaś Stany Zjednoczone będą mogły skupić się na budowaniu obronności wobec chińskiego zagrożenia - m.in. w kontekście Tajwanu i Indo-Pacyfiku. Aktualnie ma być to "najwyższy priorytet strategiczny" USA. Europa i konflikt rosyjsko-ukraiński schodzi na drugi plan, co z pewnością nie jest dobrą informacją dla Polski.
Jak przekazał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Brian Hughes: "Prezydent USA Donald Trump stale analizuje rozmieszczenie sił i priorytety, aby mieć pewność, że Ameryka jest najważniejsza". Do tych informacji odniósł się także Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Dariusz Łukowski, który stwierdził, że "proces jest w toku, nie ma żadnych wiążących decyzji co do tego, jakie będą redukcje obecności wojskowej i czy w ogóle będą redukcje w Europie i jakich państw będzie to dotyczyło. Cokolwiek się dzisiaj dzieje, dopóki nie zostanie wygłoszony oficjalny komunikat ze strony administracji amerykańskiej, nie może być wiązane w żaden sposób z tymi rzeczami. Kiedy rząd amerykański zajmie konkretne stanowisko w tej sprawie i będziemy mieli podstawy do tego, żeby to komentować. Powinniśmy tę informację otrzymać w ciągu maksymalnie kilku tygodni".
Pokazuje to, że faktycznie na płaszczyźnie dwustronnej toczą się aktualnie rozmowy, które mogą dotyczyć redukcji w liczbie amerykańskich żołnierzy, którzy są obecni w Polsce. Zapewne o ich efektach - jako opinia publiczna - dowiemy się na samym końcu. Z pewnością amerykańscy żołnierze nie opuszczą całkowicie naszego kraju, ale jeśli potwierdziłyby się doniesienia NBC News, mówiące o powrocie 10 tys. żołnierzy, to nie jest tajemnicą, że cięcia w głównej mierze będą dotyczyć naszego kraju. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w Rumunii stacjonuje jedynie 1500 Amerykanów. Tego typu decyzja z pewnością osłabiłaby bezpieczeństwo naszego kraju. Polska wspierała USA w trakcie interwencji w Iraku, wydaje miliardy dolarów na zakup sprzętu zza Oceanu, przeznacza blisko 5% PKB na obronność (najwięcej ze wszystkich krajów członkowskich NATO) - to są argumenty, które powinni wykorzystać nasi rządzący i czekając na rozwój sytuacji miejmy nadzieję, że to zrobią.
Port lotniczy Rzeszów-Jasionka nie pozostanie bez opieki. Za jego bezpieczeństwo odpowiadać ma teraz strona polska, jak i w trybie rotacyjnym poszczególni sojusznicy z NATO - aktualnie są to przede wszystkim Niemcy i Norwegowie.
Aktualności ze świata
Głowa Stolicy Apostolskiej zmarła w poniedziałek nad ranem w wieku 88 lat.
WięcejDo wydarzenia doszło w tle rosyjsko-amerykańskich rozmów pokojowych.
WięcejSwoją zapowiedzią Donald Trump wprawił w osłupienie nie tylko najbliższych sojuszników, ale również światowe giełdy.
WięcejBilans ofiar może przekroczyć nawet 10 tys. osób. W wielu miejscach nadal trwa akcja ratownicza.
WięcejAktualności z Polski
W poniedziałek podpisano kontrakt ze stroną amerykańską, opiewający na kwotę ponad 2 mld dolarów.
WięcejDziś w Sejmie Prezes Rady Ministrów przedstawił informacje na temat sytuacji międzynarodowej i bezpieczeństwa Polski.
WięcejDo wyborów prezydenckich już tylko 114 dni!
WięcejNa ten moment musieliśmy czekać blisko 14 lat!
Więcej